Last update 04.11.2025
Nowy paradygmat i brak altseasonu
Rok 2025 przyniósł na rynku kryptowalut nowe zjawisko, które można określić jako hossę bez hossy. Zbyt duże rozwodnienie kapitału, wynikające z ogromnej ilości nowych krypto-projektów, przełożyło się na selektywne wzrosty tylko na wybranych coinach.
Podczas gdy większość starych altów szorowała dno, rynek był podciągany przez dużych graczy instytucjonalnych i fundusze ETF na Bitcoinie i Ethereum, które skupowały każdą większą korektę. Spora część tzw. ulicy przestała inwestować w długoterminowy HODL i zaczęła bawić się w solanowe memcoiny, topiąc przy tym cały swój kapitał. Dodatkowo, inwestorzy detaliczni nie mieli już darmowej kasy rozdawanej przez rządy po panice covidowej, która napędziła euforię 2022 roku. Spora część inwestorów odwróciła się od rynku krypto i skierowała kapitał w stronę tradycyjnego rynku akcji oraz spółek związanych z AI, które wciągnęły zarówno narrację, jak i pieniądze. Rynek detaliczny nie był już w stanie dźwignąć tak rozbudowanego ekosystemu jak dawniej, podczas gdy duzi gracze skupili się wyłącznie na topowych projektach.
Ostatecznie Bitcoin został wyceniony na swoim szczycie na poziomie 124 tys. USD w sierpniu. Moja prognoza z kwietnia, gdzie celowałem w 150 tys. USD, zakładała, że wzrosty potrwają do końca września – zgodnie z czteroletnim cyklem halvingowym. I faktycznie, ten czas nadszedł. To oznacza, że teraz czeka nas rok powolnego osuwania się w dół.
Nie spodziewam się jednak drastycznej korekty na Bitcoinie jak dawniej – raczej delikatnej, do poziomu –38,2%, czyli ok. 80 tys. USD. Na altach sytuacja będzie gorsza, bo tam nie ma amortyzacji dużego kapitału. Klasyczne spadki o –80% do –90% są bardzo możliwe, mimo że wiele z nich i tak jest już na minimach sprzed obecnej hossy. To będzie bolesne – tym bardziej, że mało kto faktycznie trzyma Bitcoina. Większość nowych graczy siedzi głównie na solanowych shitcoinach bez fundamentów, a tam zjazd sięgnie nawet –95%. Poniżej symulacja ’Bitcoin Cycle Repeat Chart’ na kolejny rok.
Co dalej. Kiedy robić zakupy i jaki sektor wybrać?
Po tak bolesnej korekcie pojawi się wiele okazji zakupowych – zwłaszcza w altach i nowych projektach z dziedziny AI, RWA (Real World Assets) oraz warstwy skalowania L2 dla Ethereum, które będą modne w kolejnym cyklu. Starsze alty sprzed 2020 roku niestety tracą na znaczeniu. Rynek oczekuje świeżości – tylko nowinki technologiczne, wspierane przez duże fundusze i partnerstwa z korporacjami, mają szansę przetrwać.
Do tego dochodzą regulacje MiCA w UE oraz nowe regulacje w USA, które mocno blokują starsze projekty. Te z mniejszym kapitałem nie dostosują się do wymogów i będą usuwane z dużych giełd. Wiele projektów DeFi również ucierpi, bo nie spełni wymogów biurokratycznych i KYC/AML. Duża część tych restrykcji ma związek z cyfrowymi walutami banków centralnych (CBDC), które są już gotowe do wdrożenia. Dla państw tradycyjne krypto to zagrożenie, więc priorytetem będzie ich ograniczanie. Dlatego tu warto śledzić, co w portfelach trzymają takie fundusze jak Grayscale, Fidelity czy BlackRock – to właśnie ich wybory pokażą, które projekty mają realne szanse przetrwać kolejną dekadę.
Wbrew pozorom regulacje nie dotykają memcoinów, które dalej wysysają kapitał z ulicy – i to właśnie jest główną przyczyną słabości obecnej „hossy bez hossy”. Po sromotnej korekcie kilka topowych memcoinów z największą społecznością przetrwa i odbije dość mocno. Bo ulica nie zrezygnuje z kasyna, gdzie 1% robi z 100 USD milion w kilka dni.
Sam Bitcoin, który napędza cały rynek, od czasu covidowej korekty w 2020 roku jest mocno skorelowany z giełdą tradycyjną (S&P 500). Tam również wszystko wskazuje na nadchodzącą mocną korektę, bo jesteśmy od wielu miesięcy na maksimach, co zmusi wielu do ucieczki z ryzykownych aktywów jak krypto. Złoto i srebro także wybiły swoje ATH, ale tam napływ kapitału raczej się utrzyma, po mniejszej korekcie wynikłej z ogólnej paniki. To oznacza, że na razie lepiej trzymać się walut tradycyjnych typu USD i zbudować sobie rezerwy do promocyjnych zakupów. Dla krypto to wygodne, bo mamy stablecoiny (USDT, USDC) i nie płacimy podatku do czasu wymiany na klasyczne waluty fiat. Dodatkowo istnieją tokeny powiązane ze złotem, jak Tether Gold więc możemy je nabyć bez marży i łatwo przechowywać w cyfrowym portfelu.
Potrzeba zmiany strategii handlowej
Rynek krypto stał się znacznie trudniejszy do przewidzenia niż w poprzednich cyklach bańkowych. Nie ma już typowej euforii na wszystkim, bo rynek jest zbyt rozległy – strategię trzeba dostosować. Jako klasyczny HODLer nie zarobimy już kokosów. Na altach pozostaje surfowanie na fali po korekcie i granie odbić rzędu 200–300% – i to na tych obecnych na dużych giełdach, gdzie jest kapitał i wolumen (np. Binance). Sam Bitcoin ma ograniczony sufit i nie będzie już dawał takich szalonych wzrostów jak dawniej. W perspektywie kilku lat ustabilizuje się w przedziale 200–300 tys. USD i zyska status rezerwowy podobnie jak złoto.
Nowe, fundamentalnie mocne projekty wspierane przez korporacje są z kolei zbyt drogie, żeby „ulica” mogła je pompować i trzymać długo. Powstają z kapitału venture capital na etapie pre-seed, a inwestorzy VC mają większość tokenów, które dystrybuują po wejściu na giełdę w stronę detalicznych graczy. Potem często porzucają projekt i otwierają kolejny.
Wejścia w nowinki o małej kapitalizacji są ekstremalnie ryzykowne – wymagają dogłębnego researchu i kontaktów z ludźmi z wewnątrz projektu, żeby upewnić się, że to nie kolejny skok na kasę. Coraz częściej to, co rośnie, nie jest wynikiem innowacji, a zakulisowych układów między partnerami i dużymi giełdami. Mały, genialny projekt bez wejścia na dużą giełdę pozostanie niewidzialny, a mizerny – dzięki „znajomościom” i wsparciu influencerów z mediów społecznościowych – jest sztucznie wypchany na miliardową kapitalizację. Widać to najlepiej po śmieciowych memcoinach, które osiągają astronomiczne wyceny tylko dlatego, że trafiły na dużą giełdę, gdzie administracja kupiła je hurtem tysiąc razy taniej zaraz po starcie. Następnie wynajmują celebrytów, którzy nakręcają hype i rozpoczynają kilkumiesięczną dystrybucję tokenów. Dodatkowo uruchamiają lewarowane kontrakty, dzięki którym, posiadając większość tokenów, mogą dowolnie manipulować kursem.
Aktualizacja 12.10.2025
Zakończona dystrybucja Wyckoffa
10 października 2025 roku przejdzie do historii kryptowalut z powodu rekordowej fali likwidacji zlewarowanych pozycji na giełdach CEX, która w ciągu kilku godzin zmiotła z rynku 1,6 mln traderów. Według modeli agregujących, straty graczy mogą sięgnąć od 19 do nawet 50 mld USD. Nie był to przypadek, lecz brutalne, kontrolowane oczyszczenie rynku.
Główną przyczyną załamania była kaskada likwidacji na pozycjach zabezpieczonych altcoinami (cross-margin) oraz mechanizm Auto-Deleveraging (ADL), który zamykał nawet zyskowne pozycje. Sytuację pogłębiło również czasowe zablokowanie możliwości skupu na giełdzie Binance. Panikę zapoczątkował wpis Donalda Trumpa, w którym zapowiedział wprowadzenie 100% ceł na chińskie towary w odpowiedzi na ograniczenia Chin dotyczące eksportu minerałów ziem rzadkich, niezbędnych do produkcji w sektorze hi-tech. Wszystko to zbiegło się z krytycznym momentem analizy technicznej, wskazującym na zakończenie fazy dystrybucji Wyckoffa, co spotęgowało efekt załamania. Bitcoin co prawda obronił poziom 102 tys. USD, jednak większość altcoinów zanotowała w ciągu godziny błyskawiczną korektę o 60–80%, kończącą się „szpilką czyszczącą” (tzw. flash crash). I właśnie przed tym ostrzegałem we wrześniu – cały rynek był zbyt mocno przelewarowany.
Sama zapowiedź wojny handlowej nie jest w istocie zabójcza dla kryptowalut i może stanowić jedynie straszak, podobnie jak miało to miejsce w styczniu. Postrzegam ją raczej jako celowy zabieg mający wywołać korektę tuż po zakończeniu dystrybucji. Przez najbliższy miesiąc, zanim nowe przepisy faktycznie wejdą w życie, rynek będzie funkcjonował w atmosferze niepewności i strachu. Można spodziewać się jeszcze jednej fali spadkowej w ramach retestu. Bitcoin prawdopodobnie zejdzie do grudnia w okolice 60–80 tys. USD, ale raczej nie niżej, gdyż jest wspierany przez duże fundusze oraz nowy model ekonomii dłużnej USA. W lipcu 2025 roku, w celu ratowania dolara, Trump uchwalił Ustawę GENIUS Act, która zmusza emitentów stablecoinów do kupowania amerykańskich obligacji skarbowych. W rezultacie, rynek kryptowalut stanie się masowym nabywcą długu USA, sztucznie kreując popyt na dolara. W efekcie tej regulacji, do systemu może napłynąć kilka bilionów dolarów w stablecoinach. To z kolei może zwiększyć kapitalizację całego rynku kryptowalut z obecnych 3 bln USD nawet do 15 bln w ciągu kilku lat. Znaczącego odbicia na rynku kryptowalut, zwłaszcza tych włączonych do rejestru cyfrowych aktywów rezerwowych USA, spodziewam się na przełomie stycznia i lutego 2026 roku. Obecne załamanie rynkowe powinno zostać w pełni skorygowane, co – po tak silnej korekcie – pozwoli na zyski rzędu 200–300%. Rezerwy strategiczne najprawdopodobniej obejmą najbardziej uregulowane aktywa cyfrowe, takie jak: Ethereum, Bitcoin, Solana, XRP, Cardano, Hbar, XLM, Link i Algorand.
Aktualizacja 17.10.2025
Główne przyczyna załamania z 10.X
Wszystko wskazuje na to, że załamanie z 10 października było bezczelną, skoordynowaną akcją. Na pięć godzin przed przemówieniem Donalda Trumpa nastąpiły pierwsze masowe wyprzedaże na tokenie WLFI (World Liberty Financial), powiązanym z rodziną Trumpa. Natomiast na giełdzie Binance, na 30 minut przed komunikatem, ktoś dołożył do krótkiej pozycji Bitcoina kolejne setki mln dolarów. Jej rozmiar sięgnął 1,1 mld USD. Realizacja zysków na poziomie 103 tys. USD pozwoliła inside traderowi zarobić 200 mln USD w ciągu zaledwie 30 minut.
W tym samym czasie nastąpiła także skoordynowana sprzedaż tokena USDe na kwotę 50 mln USD, który był częściowo odpowiedzialny za lewarowany rynek cross margin na Binance i stanowił zabezpieczenie pozycji. Nagłe urwanie kursu USDe do poziomu 0,9 USD, czyli tzw. depeg, wywołało machinę likwidacyjną długich pozycji na altcoinach. Boty arbitrażowe na innych giełdach zaczęły masowo otwierać pozycje sprzedaży, by wyrównać cenę. Platforma Binance doświadczyła potężnej awarii technicznej – serwery nie były w stanie obsłużyć tak wielu likwidacji jednocześnie, zakupy spot stały się niemożliwe, a księgi zleceń zostały wyczyszczone. Atakujący wykorzystali fakt, że Binance miało wewnętrzny system wyceny bazujący na USDe, który był w trakcie kilkudniowej migracji do mechanizmu niezależnej wyroczni Chainlink. I na koniec jeszcze jedna przyczyna tak dużej lawiny: market makerzy mający dostarczać płynność na innych giełdach również wycofali swoje zlecenia kupna. Co prawda Binance wypłaciło swoim użytkownikom rekompensatę za tę awarię systemu w wysokości 283 mln USD, jednak jest to ułamek wobec całkowitej straty wszystkich graczy, sięgającej nawet 50 mld USD.
Aktualizacja 04.11.2025
Techniczne rozegranie rocznej bessy
Coraz więcej traderów potwierdza, że zakończyliśmy trzyletni cykl wzrostowy i czeka nas standardowo, roczna bessa. Historycznie korekty na Bitcoinie zwykle sięgały -61,8% oraz -78,6% całej hossy — czyli najpopularniejszych poziomów Fibonacciego. Cały cykl wzrostowy od 2023 r. przypomina klasyczną Teorię Fal Elliotta, gdzie mieliśmy pięć fal wzrostowych, a teraz czekają nas trzy korekcyjne. Pierwszym poziomem do zaliczenia jako pewniak są okolice 100 tys. USD, ponieważ mamy tam górne Fibo -23,6%, a jako że jest to dość mocny, okrągły poziom, chwilę tam pozostaniemy z lekkim odbiciem. Kolejny target korekty to -38,2% z wyceną 85 tys. USD – jest to pierwsza duża fala korekcyjna A, potem klasyczne odbicie B i pogłębienie korekty do 60 tys. USD jako Fibo -61,8%. Niżej się nie spodziewam, ponieważ zbyt dużo funduszy czeka na tak niskie poziomy, a ciągle mamy wysyp pro wzrostowych newsów, co pokazuje, że czteroletnia cykliczność Bitcoina wciąż jest ważniejsza niż wydarzenia makroekonomiczne czy geopolityczne. Poniżej rysunek najbardziej optymalny, neutralny scenariusz.
Cała obecna hossa była budowana na fali euforii związanej z branżą AI, ale okazuje się, że jest to podobna bańka technologiczna, jaką obserwowaliśmy przy dotcomach – tylko 10 razy większa. Wtedy kapitalizacja branżowych gigantów oscylowała na poziomie 4 bln USD, dziś to prawie 40 bln USD. 90% spółek związanych z AI nie przynosi zysków, a wiele firm musi brać kredyty na pokrycie rachunków za prąd i wodę do chłodzenia wielkich centrów obliczeniowych. Coraz częściej pojawia się opinia, że ta bańka niedługo pęknie, bo opiera się jedynie na kredytowanym dodruku i podtrzymywaniu systemu. Nvidia, która głównie buduje procesory obliczeniowe do tych centrów, sięgnęła 5 bln USD kapitalizacji, co stawia ją historycznie jako największą spółkę akcyjną (dla porównania: złoto ma 28 bln USD, a Bitcoin 2,3 bln USD). Cały indeks S&P 500 ciągnie głównie kilka spółek technologicznych związanych z AI. W razie załamania będziemy mieli niezłą recesję, jak w 2000 r. czy 2008 r.
Co może być największym zapalnikiem tego załamania? Chińska inwazja na Tajwan i próba przejęcia największych fabryk mikroprocesorów, na których opiera się gospodarka USA. Sama wojna celna Trumpa ma już mniejsze znaczenie, bo po jej odwołaniu nie było widać euforii na krypto. Konflikt tajwański z pewnością nastraszy wielu inwestorów technologicznych i doprowadzi do sporej paniki na rynkach. Podejrzewam, że nastąpi to jeszcze w tym roku. Trump i jego środowisko polityczne, skoro zamierza robić rezerwy kryptowalutowe i przenieść tam część długu USA, będzie grał na wykrwawienie rynku, zanim zrobi poważne zakupy. Zalecam trzymanie stablecoinów i czekanie na okazje, jak tąpnięcie z 10.10.2025 r. Choć wiele Altcoinów o mocnych fundamentalnie już szoruje dno i można pokusić się o pierwsze małe zakupy. Indeks Fear and Greed przeszedł do poziomu Extreme Fear, a w takich momentach zwykle była to dobra cena zakupu. Jednak należy uważać, bo niski poziom może utrzymywać się przez wiele tygodni, a tak naprawdę nie było jeszcze żadnych negatywnych newsów. Więc warto nieco poczekać.
Należy pamiętać, że elity władzy są jeszcze bardziej chciwe niż zwykli ludzie i muszą wywołać panikę, by skupić na dołku, a potem sprzedać 10x drożej w euforii. Legendarny inwestor Warren Buffett i jego fundusz Berkshire Hathaway zgromadził rekordową gotówkę w wysokości 382 mld USD. To dość mocny sygnał, że krach na globalnych rynkach wkrótce nadejdzie.